Aktualny

Prorosyjskie działania w polskiej energetyce? Czy komuś zależy na uzależnieniu Polski od surowców importowanych?

Dodano: 21 października 2022
DOC.20221020.43749108.2

Każde działanie, które jest podejmowane przez część posłów aby blokować energetykę wiatrową na lądzie, czyli przeciwstawianie się deregulacji ustawy 10h, jest jednoznacznie działaniem prorosyjskim” - stwierdził prezes Respect Energy. W dobie kryzysu energetycznego wszystkie podejmowane działania powinny mieć na uwadze uniezależnienie Polski od importu surowców energetycznych oraz dbałość o dobro i bezpieczeństwo obywateli. 

- Ktoś kto mówi, że przeciwstawia się rozwojowi wiatraków na lądzie prawdopodobnie nie ma na celu dobra ptaków czy społeczności lokalnej. Jego celem jest oddalenie dekarbonizacji i utrzymanie zależności Polski od importu paliw – mówił Sebastian Jabłoński, prezes Respect Energy podczas debaty w Katowicach. 

Panel „Energetyka wiatrowa na lądzie i morzu” podczas tegorocznego PRECOP27 w Katowicach zebrał ekspertów i praktyków branży, aby wskazać bieżące wyzwania stojące przed tym sektorem. Debata nie pozostawiła złudzeń – prelegenci zgodnie uznali, że wizja rozwoju energetyki wiatrowej w Polsce jest zatrważająca. Farmy na lądzie są od lat blokowane zasadą 10H, z kolei do skutecznej realizacji instalacji na morzu brakuje kluczowych regulacji i infrastruktury.

Podczas rozmowy prezes Respect Energy wskazywał, że obecnie jesteśmy świadomi trudnej sytuacji geopolitycznej i tego, że Polska i Europa muszą odciąć się od importu węglowodorów, czym bombardują nas przekazy medialne, jednak zasada 10H od lat blokuje rozwój energetyki wiatrowej na lądzie.

„Tak naprawdę każde działanie, które jest podejmowane przez część posłów aby blokować energetykę wiatrową na lądzie, czyli przeciwstawianie się deregulacji ustawy 10H, jest jednoznacznie działaniem prorosyjskim – mówił Sebastian Jabłoński. - Moim zdaniem media powinny uświadamiać społeczeństwo, że tu nie chodzi o to, że komuś będzie bardziej szumiało obok domu tylko o to, że należy dbać o bezpieczeństwo energetyczne. Ktoś kto mówi, że przeciwstawia się rozwojowi wiatraków na lądzie prawdopodobnie nie ma na celu dobra ptaków czy społeczności lokalnej. Jego celem jest oddalenie dekarbonizacji i utrzymanie zależności Polski od importu paliw” – dodaje szef Respect Energy.

Długo przygotowywany projekt ustawy liberalizacji tzw. zasady 10H na początku lipca został zaakceptowany przez rząd, jednak do tej pory leży w sejmowej zamrażarce. Gdyby projekt ustawy został przyjęty, odblokowane zostałyby nowe inwestycje, a w ciągu kilku lat tj. do roku 2030 mogłoby powstać od 6 do 10 GW nowych mocy w lądowych farmach wiatrowych. Wtedy moc łącznie z już zainstalowanymi turbinami sięgałaby 16 - 20 GW – szacowali eksperci podczas debaty, w trakcie której wskazano również, że obecnie energetyka wiatrowa zapewnia Polakom na co dzień ponad 10% zapotrzebowania na energię elektryczną, w wietrzne dni często ponad 30%. Jednak potencjał, aby lądowe farmy wiatrowe mogły dostarczać czystej energii na poziomie 50% i więcej został skutecznie zamrożony z ogromnymi negatywnymi konsekwencjami dla polskiego przemysłu, gospodarki i dla odbiorców ze względu na drożyznę. Podczas dyskusji zostały podniesione także kwestie kosztownego importu surowców, który negatywnie wpływa na polskie PKB.

„Polska od dziesięcioleci nie stoi węglem. Aż 70% energii pierwotnej importujemy – walczymy zatem nie z węglem, a z importem. Każda złotówka, którą zarabia energetyka odnawialna podnosi nasze PKB, a każda złotówka, którą wydajemy na import ropy, gazu czy węgla to jest PKB innego kraju. Teraz możemy decydować, czy chcemy, aby wzbogacały się kraje, które eksploatują swoje złoża, aby nam sprzedać swój towar czy chcemy, aby bogaciła się Polska – tłumaczył Sebastian Jabłoński. - Obawiam się, że jeśli nie będzie jasno powiedziane, że blokowanie rozwoju OZE w Polsce jest stricte prorosyjskie to nie będziemy mieć żadnych zmian legislacyjnych” – wskazuje prezes Respect Energy.

Źródło informacji: PSEW